
recenzja #408
RECENZJA #408
Booze & Glory- Lp “Whiskey Tango Foxtrot” (Concrete Jungle Records) 2025
By Adam Szulc Barber wrzesień 2025
Po sześciu latach od ukazania się ich ostatniej pełnowymiarowej płyty „Hurricane”, Booze & Glory powraca z nowym albumem. Już na starcie mamy tytuł, który po zrobieniu z niego akronimu W.T.F. zmienia optykę. To proste pytanie do świata o co kaman i o co tu w ogóle chodzi?
Booze & Glory wraca w wielkim stylu. Odświeżony skład zespołu (nowy basista Herve JL m.in. z Argy Bargy oraz gitara z Mad Sin w osobie rockabillowego wariata Manny Anzaldo) i powrót do streetpunkowych korzeni plus świetne melodie, doskonale aranże i chwytliwe szlagworty do nucenia przy goleniu.
Przepis na sukces? Jak najbardziej. Brzmi to nowocześnie i przenosi punk rocka w kolejną nadprzestrzeń. Po staremu, ale po nowemu. Tak lubię, bo to jest jak z fryzjerstwem męskim- patrzymy w przyszłość, ale pamiętamy skąd nam nogi wyrastają.
Od pierwszego utworu „Boys will be boys” do ostatniego „The one and only” zespół trzyma się porządnego warsztatu dobrze napisanych numerów. Świetnie się tego słucha, bo te kibolskie zaśpiewy szybko wpadają w ucho, a zgrabne kompozycje sprawiają, że prostota, która jest wpisana w istotę gatunku jest zaletą i trampoliną wynoszącą te kapelę w kosmos. Powiedzmy sobie szczerze, dużo łatwiej pisać ciężkie numery siląc się na groźne miny niż wymyśleć bądź co bądź radosne piosenki do podśpiewywania. Ładny refren musi iść po prostu z samego serca. Boozom znowu się udało!
Lubię całą tę płytę. Generalnie jest ostro, ale z pewną dozą łagodności. Jest to wszystko może kapke inaczej zbudowane, bo mocno wysuwają się na prowadzenie basior i głębia bębnów. Jednak oba te elementy zawsze mają u mnie kciuk do góry. Sekcja rządzi!
W ogóle jest tu na pewno więcej kalifornijskiej przestrzeni i słodkiej melodii, choć na szczęście bez przesady. Za dużo cukru w cukrze może zemdlić. Natomiast wszystko to z czego słynie ten band jest tu bardzo nadreprezentowane, ale wciąż lekkostrawne i takie ich. Na pewno jest to stary, dobry Booze & Glory, choć troszeczkę bardziej oszlifowany. Pewnie dlatego, że panowie lepiej władają instrumentami niż piętnaście lat wcześniej. Jednak jak mówię, ja z przyjemnością nasłuchuję kolejnych refrenów jak ze stadionu West Ham. Choć chyba nie znalazłem hitu na ich sławę, czy to możliwe? Czy bąble jeszcze lecą w niebo?
Poza tym jest odrobiona lekcja z jeżdżenia po świecie i słuchania setek innych zespołów na koncertach. Słychać tu wpływy hardcorowe i melo punkowe, choć główne inspiracje to po prostu angielski Cock Sparrer, i tyle w temacie. To ich punkt wyjścia, ich fundament i na tym budują całą swoją bazę. Możliwe też, że to szerokie spojrzenie wynika z totalnie internacjonalnego składu zespołu?
Jak zawsze u nich znajdziemy numery o starych kumplach czy typach kręcących się po rewirze. Tu mamy dwa. To „Jimmy Fake” i „The one and the only”. Tributy dla kolesi czy dzielnicowych watażków to właśnie typowo angielski, żeby nie powiedzieć oiowo-skinowski detal, jakże ważny w tym środowisku.
Zmierzając do brzegu kanału La Manche dodam, że Mark- wokalista, był moim gościem w serialu Barberska Dekada. Z całą ekipą zachęcamy rzucić na tego chłopa okiem w TVP VOD.
Bardzo dobra płyta, jedna z 20. najlepszych roku 2025 w Jamie! (winyl koloru piwa [bezalkoholowego~:])
Słuchamy w Jamie!
CONCRETE JUNGLE RECORDS x CoreTex x Booze & Glory x Pasażer zine and records x ZIMA RECORDS x The Analogs x Butter CUT x Bad Look Records x Revelation Records x Blade & Glory Barbershop x Durabo x schizma x Ballkick