recenzja #423
RECENZJA #423
Pidżama Porno- Lp „Futurista” (SP Records) 1990/2025
By Adam Szulc Barber listopad 2025
Wielka „Futurista” po raz pierwszy na winylu!!
Dobrze, że SP Records zabrało się za repressing starych płyt Pidżamy Porno. Wyprowadźcie mnie z błędu, jeśli się mylę, ale to chyba nie jest ich ostatnia brakująca pozycja na placku? „Ulice jak stygmaty” i „Absolutne rarytasy” wciąż czekają w kolejce i na pewno został gdzieś do odgrzebania ich słynny koncert z Pragi? Prawda czy fałsz?
„Futurista” nagrana w 1990 roku sprawiła, że zespół stał się popularny wśród licealnej młodzieży. Dzięki zgrabnym melodiom, strawnym punkowym kompozycjom i rebelianckim tekstom ta płyta (wtedy kaseta) ustawiła ich w awangardzie polskiego melo punka. Mówię to z pełną świadomością, bo są tu utwory pamiętane i śpiewane do dziś przez fanów.
Są też jednak i takie, których teraz się raczej nie usłyszy na pidżamowych koncertach, a są szybkie i wręcz hardcorowe („Strzelaj lub emigruj”, „Kilka zdań o Hitlerjugend”, „Film o końcu świata”) albo śpiewane całkowicie w języku angielskim jak „News from Tienanmen”. W pierwszym przypadku pewnie powodem było to, że Poznań był wtedy mocno hardcorowy, a w drugim fakt, że jeśli się nie mylę, to były to te czasy, gdy P.P. wyjeżdżała na coroczne przeglądy rockowe do Hannoveru, więc tam taki anglojęzyczny kawałek na pewno dobrze się sprawdził.
Na tej płycie specyficzne poezje Grabaża sięgają różnych tematów, w tym (jak zawsze) relacji damsko-męskich, ale w niektórych utworach też mogą nieźle siać społeczny zamęt. W sumie to wiele z nich jest zbiorem wspólnym obu tematów, choć najbardziej chyba „Permanentna rewolucja”, która w szeroko pojętym kontekście tyka zarówno miłości jak i wojny.
Tu i ówdzie pojawia się instrument mniej oczywisty, choć niejednokrotnie używany w punkowych piosenkach. Mam na myśli trąbkę w „Miejskich partyzantach”, „Hymnie pokoju”, „Maszerujemy naprzód” i „Pasażerze”. Wykonawstwo tegoż dęciaka by almighty Rysiek Sarbak. Dobrze to koreluje z innymi utworami, choć jednocześnie tworzy pewien stylistyczny misz masz. Rzec by można, że na bazie eksperymentów z punk rockiem, hard corem i ska wykuwała się grabażowo-pidżamowa, a nawet strachowa stal. Zostało to oparte na pisaniu piosenek, w których dużą rolę grają surrealistyczny tekst z chwytliwą melodią oraz klasyczny schemat ich budowania, czyli zwrotka + refren. Świetnie kończy płytę utwór „Ulice jak stygmaty”, w którym zaśpiewała nieletnia Kasia Nosowska, bo akurat miała próbę w salce obok. Przypadek? Nie sądzę.
O wartości tej płyty świadczy też to, że do dziś zespół, mimo sporego rezerwuaru innych kawałków, gra z „Futuristy” przynajmniej cztery z nich. Jakie? Proszę iść na koncert i się samemu przekonać.
Ja daję okejkę z kilku powodów. Jest to porządnie wydany album z archiwalnymi zdjęciami. Dobrze się czyta świetny wpis Grabaża o czasach minionych. Mamy od nowa zremasterowane trzynaście numerów na dwóch płytach w gejtfoldzie. I na koniec, nasze demo XRespectX i kaseta „Futurista” zostały wtedy wydane w tej samej poznańskiej wytwórni Mami Tapes. Łącznik numero uno!
Kolejna biała plama polskiego punk rocka pojawiła się na czarnych plackach, choć moje akurat są czerwone. Samo gra!
Wraz z panem Krzysztofem polecamy i słuchamy w Jamie!
SP Records x Pasażer zine and records x Pidżama Porno x Strachy Na Lachy x Durabo