recenzja #416
RECENZJA #416
Flapjack- Lp „Sugar Free” (Stage Diving Club) 2024
By Adam Szulc Barber październik 2025
Długo czekałem, żeby ta płyta ukazała się na winylu.
Bo po pierwsze zespół jest z Poznania, po drugie album z siłą przypieczętowuje powrót lokalnej legendy, po trzecie wreszcie jest od nich ten gramofonowy placek, a po czwarte to kawał dobrej muzyki.
Można tu rozpoznać mocne oddziaływanie nowojorskiego Dog Eat Dog, którego rytmy w rapcorowych elementach intensywnie atakują narządy słuchu.
Słychać jednak, że zwłaszcza Downset, a to był zespół, który jak sprężyna nakręcał gitarzystę Litzę do grania tego typu muzyki, ma na nich ogromny wpływ.
Zatem pełnymi garściami Flapjack czerpie z ciężkiej muzyki połowy lat dziewięćdziesiątych, a oprócz już wcześniej wymienionych na tej płycie można usłyszeć inspiracje Biohazard, Machine Head, Pro Pain, Rage against the machine czy nawet Beastie Boys.
W tamtym czasie wielu członków metalowych zespołów skracało długie włosy na rzecz mocnych kontrastów z mocno postrzępioną górą.
Także we Flapjacku różnicowano to zjawisko. Były i długie i krótkie włosy.
Wyszedł im świetny, żywiołowy, mocno crossoverowy album z hardcorowym powerem, z metalową precyzją i poznańskim jajem.
Do tego wszystkiego dochodzi doskonała okładką z żyletą na pierwszym planie i dwa pomarańczowe placki winyla.
Słuchamy w Jamie!