recenzja #425
RECENZJA #425
DHM- Lp „1991” (No Pasaran Records) 1991/2025
By Adam Szulc Barber listopad 2025
Wstyd przyznać, ale nie słyszałem wcześniej o tym zespole. Mimo, że cały czas istnieją od połowy lat osiemdziesiątych, ich działalność jakoś mi umknęła. Świadczy to przede wszystkim o bogactwie polskiej muzyki rockowej tamtego czasu. Teraz dzięki staraniom wydawnictwa No Pasaran Records mamy możliwość poznać (tak jak ja) lub przypomnieć sobie ciekawy zespół z Puław.
Co jeszcze w tym jest ciekawe to to, że DHM nagrał swoją płytę w poznańskim studio Giełda, które wtedy w 1991 roku dzierżyło palmę monopolisty jak chodzi o jakiekolwiek profesjonalne nagrania w naszym mieście. Nie wiem, dlaczego, ale zespół w jakiś sposób dostał się do tego studia i nagrał w nim bardzo porządny materiał. A nie było to wtedy łatwe. Jakkolwiek dzięki temu mamy osiem solidnych kawałków, które po remasteringu Piotra Szymuli brzmią totalnie soczyście i nie jak z wtedy, a jak z teraz.
No właśnie jak to w ogóle brzmi po latach?
Poza tym, że bardzo nowocześnie i poza tym, że te nagrania nie zestarzały się do dziś, to słychać w nich inspiracje polskim zimnofalowym rockiem lat osiemdziesiątych. Co pierwsze przychodzi mi na myśl to Aya RL z czerwonej płyty. Do tego utwory „Nie mówię ja myślę” od Made In Poland i „Sybilla” by Madame czy stary singiel Variété. Rzecz jasna last but not least siekierowa „Nowa Aleksandria” jest tu kamieniem węgielnym wpływu na styl grania zespołu. To ostatnie skojarzenie jest zupełnie oczywiste, bo miasto Puławy to zbiór wspólny obu zjawisk. Ja także słyszę tu flow od trzech trochę mniej pamiętanych polskich kapel rockowych, czyli Deef, L-4 i Roxa. Te trzy ostatnie może nie tak zupełnie zerojedynkowo, ale gdyby je wszystkie zmiksować i podłączyć do prądu Kapitana Nemo to już by to brzmiało jak DHM. Do tego surowość tekstów, które mimo, że ten materiał nagrano już w wolnej Polsce, to mają w sobie ten peerelowski posmak niezrozumienia przez współczesnego słuchacza. Ach bym zapomniał, z zagranicznych wykonawców to The Psychedelic Furs z Londynu z pierwszych płyt kłania się panom z DHM w pas.
Słucham tej płyty w całości. To konceptualny album. Jest bardzo dobrze zagrany, nagrany i zrealizowany.
Utwory są długie, ponad cztery minuty każdy, rzemieślniczo skonstruowane w tradycyjnej konwencji- intro, zwrotki, refreny, outro. Do tego są bardzo przebojowe, choć nie ma w nich prostych szlagwortów, ale dynamikę mają jak diabli! Moje ulubione utwory to „Ty wiesz” i „Ostatnia rewolucja” (bardzo mocno post punkowy numer!), oba znajdują się na drugiej stronie oraz najdłuższe na płycie ponad pięciominutowe „Oczy”, które mają tempo i cały czas trzymają w chocholim tańcu, ale też w niepewności tego co w nim wydarzy się dalej. Super!
Wciąż jednak nurtuje mnie pytanie jak to się stało, że nigdy o nich nie słyszałem? A może po prostu zapomniałem…?
Teraz taka muzyka stała się znowu popularna, a w wibracjach DHM czuć ten nowoczesny darkwave/electro- industrial z gotyckim posmakiem. W sam raz do Bolkowa, choć czasy wyprzedzili mocno.
Okładka taka sobie. Ta ejajowa grafika ma bardzo niski poziom koncepcji i umówmy się nic nam nie mówi, a nawet nie uzupełnia muzyki. W zasadzie jest to ilustracja, która mogłaby ozdobić cokolwiek. Można było się bardziej postarać.
Muzycznie i tekstowo świetna płyta. Chyba nawet wrzucę ją do dwudziechy najlepszych albumów tego roku.
Mój placek na czarnym.
W sam raz na zimne listopadowe dni słuchamy w Jamie!
NoPasaran Records x DHM x Pasażer zine and records x ZIMA RECORDS x Refuse Records x Warsaw Pact Records x Durabo