recenzja #43

dodano: 29 marca 2019

RECENZJA #43

1125 – LP „Niepewności czas” (Pasażer  Records)  2018

By Adam Szulc Barber styczeń  2019

Pasażer Records nie zwalnia tempa i wydaje album za albumem, a ich nowość na placku w postaci 1125 ze Złotowa to też nie przelewki i kolejna dawka hardcorowej soczystości!

„Jedenastki” od początku idą swoją drogą. Nie kopiują i lecą z hardcorem po bandzie i bez trzymanki. Wyrąbali sobie swoimi płytami i koncertami prosty przerębel w scenie i trzymają się go po swojemu. Sama nazwa zespołu jest fajną grą słowną często stosowaną w polskiej scenie hard core punk czyli jest wzięta z tytułu utworu kultowego toruńskiego zespołu Rejestracja. Pamiętam 1125 jakim byli objawieniem i jaką świeżynką kiedy się pojawili na koncertach w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Pamiętam jak chodziłem do pracy w zielonej koszulce z nadrukowanym na plecach napisem „Płonie mi serce” budząc zdziwienie idących za mną przechodniów, ale też czułem się dobrze w tym, że noszę trykot polskiego hardcorowego zespołu śpiewającego ważne treści w ojczystym języku. Kilka razy z Cymeonem graliśmy z „Jedenastkami”  koncerty i za każdym razem lubiłem oglądać tę surowość  i moc. Zawsze podziwiałem też wokalistę Wróbla za to, że jego fragment sceny jest tylko jego, nikt mu tam nie podskoczy i że ze swojej wysokości panuje nad całą sytuacją . Jest mega charyzmatycznym wokalistą obdarzonym niesamowicie mocnym głosem i potrafi rozruszać towarzystwo pod sceną.

Najnowsza płyta czyli „Niepewności czas” jest co prawda po 10 latach od ostatniej „For when tomorrow comes”, ale warto było czekać, bo jest ona petardą tekstową i ścianą muzyczną w najlepszym wydaniu. Numer za numerem od początku do końca to hardcorowy walec z Wróblem na pierwszym planie, z dobrym, scenowym przesłaniem i świetnym kawałkiem na koniec do śpiewania w wannie czyli „Z losem zaciśniętym w dłoni”. Ale od pierwszego „Zakuty w kajdany świat” poprzez wszystkie inne z po drodze moim faworytem w postaci „Nieustannej obławy” mamy łopatologiczny i prosty czad w dobrym tych słów znaczeniu. Teksty śpiewane po polsku chwytają za serce i za gardło. Rytm jest dobry, tempo przyzwoite, a brzmienie całości  nawiązuje do dużej, światowej, hardcorowej rodziny. Mówiąc krótko: Złotów znowu wraca do gry bardzo dobrym albumem „Niepewności czas”!

Słuchamy w jamie!

wróć do listy wpisów