recenzja #48

dodano: 23 kwietnia 2019

RECENZJA #48

Kat & Roman Kostrzewski –LP „Popiór” (self released) 2019

By Adam Szulc Barber kwiecień 2019

 

„Nie ma Kata bez Romana”- tak krzyczą na koncertach fani R.K. i „oryginalnego” Kata, którego losy są dość pokręcone, skomplikowane i czasami dla publiczności niezrozumiałe. A szkoda, bo Kat z kierownikiem na wokalu to kawał historii polskiej muzyki…

Ja nie będę ukrywał, że ja nigdy specjalnym fanem Kata to nie byłem. Oczywiście słuchając punkowej i hardcorowej muzyki w latach osiemdziesiątych nie sposób było się nie natknąć na ich twórczość. Widziałem ich też na żywo na Rock Arenie w Poznaniu u boku Hanoi Rocks w 1985 bodajże…Zrobili wtedy na mnie wrażenie bezkompromisowością, choć daleko mi było do metaluchów tamtej ery- ten satanistyczny dryl nie przekonywał mnie. Jako młody gniewny chciałem zmiany systemu socjalistycznego, a nie bredzenia o szatanie. Zresztą z metalowcami to było tak zawsze jakoś nie po drodze. Rozróby, pijaństwo i ten brak jakiejś twórczej ideologii odrzucał mnie. Jakkolwiek pierwszy singiel Kata „Ostatni tabor / Noce szatana” mam w kilku wersjach tonpressowskich i limitowaną dwunastocalówkę z USA. Za tamtą epkę dozgonny respekt. Tabor wciąż u mnie lata i się nie nudzi. Zawodzenie Romana jest tam genialne. Cały kawałek rozwala na łopatki swoją surowością, brzmieniem i genialnym średnim tempem. 

Natomiast od kilku lat z zainteresowaniem przyglądam się nowszej polskiej scenie black/death metalowej i widzę tam dużo ciekawych zespołów. Jest Furia. Jest Mgła. Są Truchło Strzygi, Morowe, Behemoth z „Satanistem” czy dokonania poznańskiego In Twilight Embrace. Ich teksty są już bardziej społeczne, czasem personalne, często po polsku z tematyką ciemnej strony humanoidów…

Mam szacunek do frontmana Kata Romana Kostrzewskiego za to, że ciągle trwa przy swoim, za to, że ciągle tworzy i od dziś za nowy album „Popiór”.

Dostałem go od przyjaciela z podpisami artystów, w tym najważniejszego R.K. specjalnie dla mnie i specjalnie do recenzji. Dziękuję. 

Album jest wydany pięknie, czysto, elegancko, przejrzyście i klimatycznie. Rozkładany gatefold w sztywnym kartonie robi robotę. Placek w czerni….jakże inaczej…

„Popiór” wpisuje się w ten trend polskiego metalu z polskim rdzeniem, żeby nie powiedzieć z folklorem. Warstwa tekstowa, której zawsze się przyglądam z uwagą jest tu mieszanką ludyczno- śląsko- staropolskich zbitek i naprawdę gra to znakomicie! Uwielbiam takie wersy jak „zew płonących choin” w utworze „Łossod” czy w „Modłościach” „w ruinie martwej ryty herb”. Takich kwiatków jest na tej płycie więcej. Widać, że Roman Kostrzewski poważnie traktuje słowo pisane i ma ono dla niego spore znaczenie.

„Popiór” zaczyna się dość zaskakująco, ponieważ pierwszy numer- wspomniany już wcześniej „Łossod” jest przejmującą balladą z głęboką gitarą i przestrzenią wprowadzającą słuchacza w trochę mroczny, ale fajny klimat dobrej rockowej muzyki. Potem już się zaczyna metalowy łomot. Po kolei „Ośle”, „Tarło” i „Modłości” to kawał świetnej muzy z wokalistą w doskonałej formie. Troszkę momentami tembr głosu przypomina mi Experta z Inkwizycji. Ta muzyka jest wypadkową nowoczesnego metalu, nowego grania, innego spojrzenia na muzykę niż kilkadziesiąt lat temu, ale też tej znanej „katowej” swojskości. Duża tu zasługa producenta Piotra Mańkowskiego z Poznania, który w naszych kręgach jest znany jako Mańkover ze znanej lokalnej metalowej hordy z tradycjami czyli z Wilczego Pająka. Dobra realizacja to niewątpliwy atut tej płyty i Piotr ze swoją starannością do brzmień i wielogodzinnej pracy przy gałkach doprowadził „Popióra” do absolutu. On po prostu zrozumiał o co chodzi, bo wywodzi się ze starych czasów, a wciąż nagrywa kupę nowych rzeczy, więc wie o co kaman z produkowaniem tego typu rytmów.

Słucham tego albumu raz za razem i coraz bardziej mi się podoba. Może nie ma tu hitu na miarę pierwszego singla, ale jest mnóstwo rzetelnej, uczciwej nawalanki.

Cieszę się, że muzyka rockowa tak może pozytywnie się zmieniać. Cieszę się, że pomimo złowróżb wieszczących schyłek temu gatunkowi MUZYKA jest ciągle ponad to. Ponad podziały na tych i tamtych. Ponad metal, punk, hard core, rock i cokolwiek. Teraz z muzyki można czerpać jak ze straganu i wybierać to co nam pasuje, to co nam w duszy gra. Mam wrażenie, że tak robi KAT.

Płyta koniecznie do słuchania.

Płyta koniecznie do kupienia.

Wspierajmy takich artystów.

Sprawdź tu:

https://shop.kat-rk.pl/pl/p/Plyta-CD-POPIOR/37

https://shop.kat-rk.pl/pl/p/Plyta-Winylowa-POPIOR/39

http://www.roman-kostrzewski.com.pl/

A my słuchamy w jamie!

 

wróć do listy wpisów