recenzja #56

dodano: 26 czerwca 2019

RECENZJA #56

Nathan Gray– LP „Nthn Gry” (End hits Records) 2015 / 2019
By Adam Szulc Barber czerwiec 2019

Zawsze miałem słabość do zespołu Boy Sets Fire. Odkąd usłyszałem w 2000 roku ich (dla mnie pierwszy, a ich drugi) album „After the eulogy” pokochałem ten smutno- rewolucyjny styl post hardcore’a z mega politycznymi i bardzo radykalnymi tekstami. Tamta płyta rozpoczęła nowy rozdział w moim muzycznym życiu otwierając mnie na trochę inne, spokojniejsze melodie. W dodatku rok wcześniej urodziła się Marcelina, więc trochę wszystko zwolniło… Mimo, że podobne zespoły typu „emo core” już były to Nathan Gray ze swoim przejmującym wokalem trafił mi od razu do serca.
Od tamtego czasu śledzę ich poczynania i słucham kolejnych płyt. Takie epki jak split z Coalesce czy inna (podwójna)„siódemka” ze Snapcase albo duża „Misery index” to w mojej opinii kamienie milowe w hard core.
Myślę, że kwestią czasu było kiedy Nathan ruszy ze swoim projektem solowym. Ten recenzowany właśnie album został wydany cztery lata temu, a rok temu Nathan wydał kolejną płytę „Feral hymns” nie licząc koncertówki z erefenu. Ale płyta „Nthn gry” została teraz wznowiona jako reedycja i jest to naprawdę mocny ładunek intelektualnej i wrażliwej muzyki. Każdy numer przynosi wewnętrzną moc i podskórną siłę, która może wynieść na wyżyny. Nagrania zostały stworzone przez Nathana i jego przyjaciela Daniela Smitha.
Jest tu trans, jest dużo elektroniki, a całe instrumentarium zespołu rockowego i orkiestry symfonicznej mieści się na desce konsolety. Jest tu smutek, radość, nostalgia, empatia i gniew. Jest też spokój zmieszany z niepokojem. Niesamowite! Totalna mieszanka uczuć, totalny krzyk o lepszy świat. Krzyk o nas. O ludzi.
Utwór „Wolves (Swallow filth)” z miksem Daniela to przehit!!! Jest bardzo podobny klimatem do przeboju z 1974 roku Donny Summer „I feel love”, ale mroczniejszy jakby z zmiksowany ze smutkiem a’la Moby i dekadencją Sex Pistols. Można go słuchać na okrągło i jeszcze i jeszcze i jeszcze…
Do tego „Tomorrow never comes”…-tekst zerżniety z Cymeona „Bo jutro może nigdy nie nadejść”? Super!
Tu nie trzeba dużo pisać, wystarczy słuchać.
Oszczędna okładka więziennej celi albo izolatki w szpitalu psychiatrycznym rozwala głowę….jak zamknięci jesteśmy…wszędzie i we wszystkim, a mury i kraty są tylko w naszych głowach…
Nathan Gray zrobił rewelacyjną robotę. Dla mnie na dziś ta płyta na pewno w pierwszej trójce najlepszych albumów wydanych w roku 2019!
Słuchamy w jamie!!

wróć do listy wpisów