recenzja #60

dodano: 23 sierpnia 2019

RECENZJA #60

Daab „Daab” – LP (Agencja Artystyczna MTJ)  1986 /  2019

By Adam Szulc Barber sierpień 2019

Co robi fryzjer w wakacje? Leży na plaży! (ewentualnie przy basenie)

W 1986 roku rozpoczynałem naukę zawodu fryzjera męskiego, a latem tego samego roku Marek Niedźwiedzki puszczał w Trójce  nowy singiel zespołu Daab „Fryzjer na plaży”. Czułem to bardzo dosłownie. Kończyłem właśnie kolonie nad jeziorem w Trzciance i za kilkanaście dni miałem rozpocząć pracę w Spółdzielni Fryzjersko- Kosmetycznej. Z jednej strony nie mogłem się już tego doczekać, z drugiej trochę się bałem, a  z trzeciej…były wakacje i „Fryzjer na plaży”! Podczas tej kolonii byłem już zbuntowanym punkiem i na sali był jeszcze jeden taki podobny do mnie, ale miał naszywkę Accept. Tak czy owak z wyższością i pogardą oglądaliśmy dyskoteki kolonijne i te wszystkie „hity z satelity”, ale ożywialiśmy się na jedyny niedyskotekowy utwór jaki był tam puszczany, a mianowicie „W moim ogrodzie” Daabu…

Tak więc ten Daab jakoś tak przewijał się przez moje życie.

Pozwoliłem więc sobie na zakup reedycji pierwszej płyty. Szczerze to nie ciągnie mnie specjalnie do oryginalnych wydań- chyba, że innego nie ma. Ale twierdzę, że winyl jest do słuchania, nie do głaskania. Więc reedycji Daabu słucham z przyjemnością, ale bardziej z sentymentem niż z radością z ich grania. Po prostu przypominają się stare dzieje…

W sumie dopiero z tej reedycji dowiedziałem się, że utwór „W moim ogrodzie” nazywa się oficjalnie „Ogrodu serce”. Nie przypominam sobie, żeby tak się na niego mówiło.  Ale nie ma się co gorączkować, bo to najbardziej znany numer Daabu, który przecież na dobre wszedł do kanonu polskiej muzyki rockowej.

Kompozycje na tym albumie są bardzo wakacyjne, przyjemne i relaksujące. Reggae nie jest tu takie dubowe, plemienne i głębokie. To bardziej czyste utwory z podskórnym rytmem i poukładanymi aranżami. Wyczuwalny jest uspokajający jamajski puls, ale bliżej Daabowi (w mojej ocenie) do polskiej muzyki lat osiemdziesiątych niż do Boba Marleya. Oczywiście dwa powyżej wymienione utwory czyli „Fryzjer na plaży” i „Ogrodu serce” są najbardziej rozpoznawalne, a w instrumentalnym „Fryzjerze” słychać jeszcze plusk wody co sprawia, że jeszcze bardziej chillujemy i odpuszczamy myślenie o pracy i obowiązkach.

Ale kawałki „Kalejdoskop moich dróg”  i „Fala ludzkich serc” też są bardzo rozpoznawalne i lubiane przez publiczność.

Jakkolwiek wakacyjnie słuchamy na plaży (bo tam jest fryzjera miejsce), a od poniedziałku posłuchamy w Jamie (bo tam jest fryzjera miejsce po wakacjach)!

wróć do listy wpisów