recenzja #66

dodano: 27 listopada 2019

 

RECENZJA #66

Hot Water Music – LP „Shake up the shadows” (Epitaph Records) 2019

By Adam Szulc Barber listopad 2019

 

Hot Water Music to znana hardcorowa marka. Istnieją od 1994 roku i przez lata dorobili się statusu legendy. Ich przejmujące smutno-wesołe kawałki doprowadzają słuchaczy zarówno do płaczu jak i do radości. Z okazji 25-lecia ich wspólnego grania mamy od nich w prezencie tę płytę.

Dokładnie dwa lata temu w grudniu 2017 roku recenzowałem ostatnia płytę Hot Water Music zatytułowaną „Light it up”.
I po dwóch latach mamy kolejny kąsek od nich. Tym razem jest dwunastocalowy mini album. Ciekawostka, bo jest jednostronny. Znaczy to, że utwory są wyrylcowane tylko na jednej, a druga strona jest zdobiona wyrytym wzorem.
Te nowe pięć nagrań jest mocno pod wpływem ostatniej płyty, ale to jest cały czas stary, dobry i mocny HWM! Uwielbiam słuchać wokalu Chucka Ragana, którego widziałem na żywo kilka razy w solowym projekcie i jeszcze nie dane mi było niestety zobaczyć całej bandy live.


Dlatego słucham tej płyty na okrągło, bo jest po prostu świetna. Krótka, treściwa, w klimacie emo z lat dziewięćdziesiątych – nie mylić z tym badziewiem a’la Tokyo Hotel i inne smutne małolaty. Emo Core z początku dziesiątej dekady XX wieku to właśnie Hot Water Music, ale też Temperance, Chamberlain, Embrace czy Texas Is The Reason. Fajne collegowe kawałki, pełne pasji, refleksji, smutku i nastrojowego punk rocka końca XX i początku XXI wieku.
Lubię epkę „Shake up the shadows”. Słucham numeru za numerem i zryję tę jedną stronę dokumentnie. Chuck i jego głos, jego gitara plus reszta ekipy: druga gitara Chris Wollard, basista Jason Black i pałker George Rebelo to silna, sprawdzona drużyna. Już pierwszy kawałek na tym singlu „By Any Means” wprowadza nas w dobry klimat hotwatermusicowego rytmu w średnim tempie z mega powerem. Potem tytułowy i chyba najlepszy utwór robi robotę do machania głową- te chórki z tyłu i niski strój gitary rozwalają mi serce. No i „Denatured”, który płynie jak żaglówka po Wielkich Jeziorach. Bębny, akcenty gitarowe- nie, to chyba jest jednak najlepszy kawałek!
Na koniec dwa strzały „Rebellion story” i „Afar and away” zamykające epkę. Genialne nagrania- jak zawsze od HWM!
Koniecznie słuchamy w Jamie- na okrągło zapętlone i leci, leci, leci….

 

Hot Water Music x Chuck Ragan (Official) x Epitaph Records

wróć do listy wpisów