recenzja #68

dodano: 31 grudnia 2019

RECENZJA #68

Stray Cats „40” -Lp (Surfdog Records) 2019
By Adam Szulc Barber styczeń 2020

 

STRAY CATS are back!!! Rockabilly na sobotni balet!
Tradycyjnie pierwszego dnia roku zaczynamy recenzją dobrego zespołu!
Ten album idealnie pasuje do karnawałowego szaleństwa w rytmie niczego innego jak starego dobrego rockandrolla!
Stray Cats- Bezpańskie Koty- to amerykański zespół, który można uznać za prekursora „rockabilly revival” czyli odgrzewania rockandrolla na przyspieszonych obrotach. Oni są znowu w akcji! I nie mówimy tu o klimatach Shakina Stevensa tylko o rockowej muzie z lekko podkręconą gałką. Powstali w 1979 roku i od początku wiedzieli o co im chodzi w muzyce i życiu. Genialne fryzury „Teddys” i „Elephant trunk”, trio z wyglądającymi na stylowe instrumentami (różowy kontrabas!!) i żwawa muzyka młodzieżowa z końca lat pięćdziesiątych na nowszych wzmacniaczach- tym zachwyciły Bezpańskie Kocury i tym czarują do dziś.

 

W 2006 roku Stray Cats zostali uhonorowani wprowadzeniem do Long Island Music Hall of Fame, a ich największy przebój „Rock this town” jest wśród 500 najlepszych piosenek świata według Rock and Roll Hall of Fame.
Wspomnieć należy, że z 15 lat temu razem z Lemmym (Motorhead) mieli blues and rhythm projekt o nazwie Head Cat. Nie ma przypadków!
Są inspiracją dla młodych pokoleń dziesiątek zespołów psycho- i rockabilly na całym świecie. Panowie mają już parę lat po sześćdziesiątce, a wciąż wyglądają jak z filmu o Elvisie Presleyu i szalonych latach pięćdziesiątych.
Wydany z okazji „czterdziestki” nowiutki, jubileuszowy album nie zachwyca jakoś tak, żeby paść na glebę, ale jest to ciągle sprawdzony rockandroll z odrobiną psychobilly. Dużo ogranych patentów bez specjalnych niespodzianek, ale słucha się tego wybornie. Jeden za drugim numer nadaje się na prywatkę (tak, tak o to słowo tu chodzi!), karnawałowa potańcówkę i poprawę humoru w każdym momencie. Hit za hitem w standardowych opracowaniach., ale tego właśnie chcemy w przypadku Stray Cats. Otwierający „40” utwór „Cat Fight (Over A Dog Like Me)” jest żywiołowy, nakręcony i po prostu rockandrollowy. Potem już leci w tym samym stylu: „Rock it off” brzmi jak garażowe kapele amerykańskie sprzed czterdziestu lat w stylu boogie-woogie, „Cry danger” to wysunięta sekcja z wolniejszym rytmem, ale to będzie przebój! Moi faworyci to: „When nothing’s going right” – dobry, melodyjny rockandrollowy sznyt i „Desperado”, który brzmi jakby był ścieżką dźwiękową ze starych westernów.

 

Krążek został zarejestrowany jesienią 2018 roku w Blackbird Studios w Nashville, a ukazał się w końcówce maja 2019. Jest to ich pierwszy album od ponad ćwierć wieku! Tym bardziej szacunek za to, że chciało im się znowu zebrać do kupy i jeszcze pograć i coś nagrać nowego.
Edycja Limitowana.
Szaro- srebrny winyl w gatefoldzie.
Oczywiście kod do ściągnięcia albumu w wersji cyfrowej.
Po prostu WYCZESANA muzyka na zimowe parkiety!!!
Słuchamy w jamie!

Ps. a poza tym cały czas mają jeszcze włosy. Do tego strzygą się i czeszą po staremu



Stray Cats x HeadCat x Rockandroll Hall Of Fame !!! x Official Motörhead x Lemmy Kilmister Motörhead

wróć do listy wpisów