
recenzja #386
Hostia- Lp „Razorblade psalm” (1955185 Records DK) 2025
By Adam Szulc Barber czerwiec 2025
Ten warszawski band istnieje od 8 lat. Ich najnowsze dzieło wgniata w podłogę. Może dlatego, że jest skrojone według najlepszych szybkościowych i ciężarowych krawców sprzed lat: 16 kawałków w 23 minuty. Można? Jak najbardziej, bo to działa!
Kto lubi soczysty grind core oparty na solidnych hardcorowych podstawach, palony na śmierć-metalowym ogniu i polany punk rockową wrażliwością? Młody człowieku, średni wieku albo stary wiarusie- nie będziesz zawiedziony, to dla Ciebie te rytmy.
Ja pokochałem ich muzykę od pierwszego uderzenia pałeczek w skórę. Bo szanowni państwo, pięknie to gra od introdukcyjnej sekundy aż do ostatniej tchnienia. Growling bez ściemy, perkusja na mistrzostwo świata, riffy w szaleńczym tempie, choć też czasem pokombinowane jak w „Never sleep again”, a basior pędzi za nimi wszystkimi. Hardcorowa jatka w „Down in the gutter” pokazuje skąd im nogi wyrastają. W ogóle słychać, że odrobili lekcje z angielskiej szkoły lat osiemdziesiątych. Słyszymy podkłady od Napalm Death, Extreme Noise Terror i Bolt Thrower, ale Hostia swoją wściekłością i perfekcją przebija ich wszystkich. Tempo beczek jest totalnie zawrotne i ideolo w punkt, a w ogóle mam pytanie czy ten bębniarz jest człowiekiem czy to jakieś fucking A.I.? Czy tak może grać ssak z krwi, mięsa i kości? Nie do wiary…
Naprawdę wszystko mi się tu muzycznie zgadza. Słucham tych dwudziestu paru minut z bananem na twarzy. Bo dzieje się na tej płycie dużo i wszystko w najlepszym gatunku. Arcymistrzowskie rozdania kart, a każdy utwór to czarny poker. Całość brzmi porządnie i z pozornym luzem, ale to jest po prosto świetnie wykalkulowana i przepracowana maszyna na obrotach nie z tej kuli ziemskiej.
Różne rzeczy słychać w poszczególnych utworach i chociaż ja twierdzę, że mimo głębokiego posiadu w historii stench core’a, to najwięcej impaktu panowie czerpią z nowszych nagrań Napalm Death i całościowo ze stolicznej Antigamy. Oprócz tego tu i ówdzie wyzierają deathmetalowe bebechy w „Martyrs”, trash metalowe, a nawet nu metalowe serce w „Swingin in the reaper’s scythe”, dziki power violence w „Wojownikach Maryi” i crust punkowe poziewy w „Chaosie”. Finisz następuje w sonicznym ataku „Where all the dead popes rest”- wow, szok i niedowierzanie- szkoda, że Państwo tego nie słyszą!
Hostia na nowej płycie pozamiatała system. Do tego na dokładkę, okładka z żyletkami i tytuł płyty jak na barberski początek dnia.
Zobaczymy co za cuda się ukażą do końca tego roku, ale na dzień dzisiejszy longplay Hostia w pierwszej trójce albumów 2025.
Słuchamy w Jamie!