recenzja #92

dodano: 16 sierpnia 2020

RECENZJA #92

CJ Ramone – LP “American beauty” (Fat Wreck Chords Records) 2017

By Adam Szulc Barber sierpień 2020 

 

The Ramones! Któż interesujący się choć odrobinę muzyką nie słyszał tej nazwy?

Jak pewnie pamiętacie w marcu tego roku wrzucałem tutaj recenzję płyty wyżej wymienionych sprzed nowojorskiego sklepu Generation. Dziś trochę inna historia.

 

Jestem w Muzeum Ramonesów w Berlinie i bardziej bym chciał o tym, a przy okazji o płycie.
Bardzo się cieszę, że powstało takie muzeum. Ramonesi zasłużyli sobie na miejsce w historii muzyki i lokalizacja placówki w sercu berlińskiego Kreuzbergu jest po prostu idealna. Miejscówka wzorowana jest trochę na klubie CBGB’s, co nie dziwi- tam Ramonesi zaczynali swoją karierę. Zresztą nazwa muzeum mocno nawiązuje do słynnego klubu zza oceanu-RMCM & OMFUB. Nie znam szczegółów kto za tym wszystkim stoi w mieście na B., ale ten ktoś się bardzo natrudził zbierając tysiące artefaktów, które mniej lub bardziej kojarzą się z zespołem na R. Całość jest utrzymana w konwencji miejsca na próby garażowej, rockandrollowej kapeli. Jest tu wszystko:
-ciuchy długowłosych panów czyli słynne „ramoneski”, trampki, koszulki, dżinsy i katany
-płyty czyli oficjalne wydania, bootlegi, koncertówki, solowe projekty i limitowane edycje
-recenzje czyli wycinki z gazet z całego świata, wywiady, opisy koncertów i skandali
-pierdoły czyli wszelakie gadżety w postaci oryginalnych (i nieoryginalnych) badzioli, bandan, naszywek, plakatów i nalepek
-przeróżne bajery związane z pasjami i zainteresowaniami członków grupy
W pewnym sensie wchodzi się do ramonesowej świątyni, w której w każdym malutkim pomieszczeniu słychać muzykę tego zespołu. Poza tym zawsze można spotkać tu kogoś ciekawego. Ja przydybałem Chema- basistę z Booze & Glory- nie ma kochani przypadków, bo za chwilę ukazuje się Jamowa pomada dla tej kapeli!!!


Cena wejścia jest atrakcyjna- raptem 5 euro od sztuki, a dzieci do 15-go roku życia mają „frei”. Tylko wchodzić, zwiedzać i kontemplować.
Na końcu kupiłem płytę i sobie słucham.
CJ Ramone to chyba ostatni basista zespołu jaki do nich dołączył pod koniec lat osiemdziesiątych. Jego płyta „American Beauty” dla wesołków z Fat Wreck Chords to kwintesencja tego czym było Ramones. Średnie tempo, rockandrollowy beat, proste, gitarowe riffy i melodyjne refreny. Zaczyna się od świetnego kawałka „Let’s go”, który nawet nie ukrywa, że inspiruje się słynnym „Hey Ho Let’s GO!”- ale czy komuś to przeszkadza? Na pewno nie mnie. Potem jest równie dobrze- po kolei każdy z dwunastu numerów jest przyjazny, wpadający w ucho aż do finału z coverem Toma Waitsa „Pony”. Czegóż chcieć więcej w wakacje?
Będziemy słuchac w Jamie!

 

Cj Ramone x The Ramones x Generation Records x RAMONES MUSEUM BERLIN x Berlin - Kreuzberg x New York City, N.Y.

wróć do listy wpisów