recenzja #98

dodano: 07 października 2020

RECENZJA #98

Tuning – Lp „Defining the purpose” (Indecision Records) 2020

By Adam Szulc Barber październik 2020

 

Niesamowity jest ten wysyp bardzo dobrych płyt w tym roku! Czyżby pandemia przyczyniła się do takiej płodności i pomysłowości artystów?

W tym przypadku mamy do czynienia z kalifornijską wytwórnią Indecision Records, która mówiąc krótko ma nosa do dobrych debiutantów i najczęściej wydaje zespoły właśnie z tego stanu.

Tuning to strzał w dziesiątkę! W miarę młody, bo istniejący dwa lata zespół ma na koncie demo i trasę ze Slapshotem, a tu już uderzają z debiutanckim albumem, który jest po prostu świetny!

Osiem melodyjnych kopniaków w tyłek, po których nie da się przewrócić tylko pędzisz razem z muzyką. Bardzo przyjemne kompozycje sprawiające, że słyszysz jak hardcore wciąż rozwija się i nabiera nowego powiewu pomimo tego, że to już czterdzieści lat z okładem jak pierwsze zespoły zaczęły tak grać.

W muzyce zespołu Tuning pobrzmiewają echa różnych kapel ze słonecznego stanu. Szczególnie dwa z nich rzucają mi się w uszy słuchając płyty „Defining the purpose”. Pierwsze skojarzenie to Redemption 87 z połowy lat dziewięćdziesiątych. Tuning ma w sobie ich surowość i siłę. Drugie, w tym przypadku najzupełniej oczywiste to Ignite. Od nich wzięli motorykę i melodię. Ale gdzieś tam z tyłu podsłuchać można zwolnienia z Uniform Choice czyli legendy kalifornijskiego melo- hardcore’a i wigor straightedgeowej legendy Youth Of Today. Na słuchawkach słychać mnóstwo smaczków gitarowych, a doskonały, bardzo sprawny drummer, który nie sili się na oryginalność, ale równo pędzi do przodu wyznaczając dobre hardcorowe  tempo przypomina o najlepszych latach punkowej nawalanki. Wokalista nie jest taki zupełnie oczywisty, bo jego melodie są trochę chropowate, ale fajnie korelują z resztą kapeli. Uzupełniają się idealnie z muzykami, bo tam gdzie oni dadzą trochę mocniej to on zaśpiewa spokojniej i odwrotnie.

 

Mój ulubiony numer to- nomen omen- „Adamo” z chorusem: …my heart still beats…! Po nim następuje świetny, wolny kawałek o tytule „The love that lies”. Ciekawe jest to, że jak mocna kapela gra szybko to ma duży power, ale jak zrobią coś wolnego to ma to taką siłę, że nie można się pozbierać.

Wygląda na to, że mamy dobry band z dobrej stajni i wypadałoby poczekać na ich trasę, ale póki co wszystko pozamykane…trza czekać aż kluby się znowu pootwierają i może na wiosnę zobaczymy ich w Europie?

Oczywista rzecz, że słuchamy w Jamie!

 

Indecision Records x Pasażer zine and records x Noise Magazine x Uniform Choice  x Strife x Ignite x Redemption 87 x Revelation Records

wróć do listy wpisów